poniedziałek, 1 sierpnia 2011
myślę, iż nikogo nie zdziwi, że powracamy do cyklu "Zwierzęta Arktyki", tym razem w wydaniu jeszcze bardziej poirytowanym. czy gorący/upalny/nieznośnie słoneczny sierpień to było kłamstwo? nadal czekam w pełnej gotowości coby zostać pląsającym po patelni wegetariańskim skwarkiem, nadal w mojej szafie szorty i japonki, nadal używam kremu z filtrem! co jest? byłam niedawno w sklepie z ubraniami, a tam kozaki, szaliki i parasolki. mieliśmy lipcopad, a teraz czeka nas sierpień cierpień. z pozdrowieniem oddalę się teraz w poszukiwaniu utraconego optymizmu oraz przemyślę moją decyzję sprzed trzech lat, że nigdy więcej solarium.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz