niedziela, 14 sierpnia 2011


dopiero dziś upamiętnię dzień pracoholika, ponieważ w piątek byłam zbyt zmęczona coby ruszyć nogą lub palcem właśnie po pracy. zatem wszystkim uzależnionym bączkom dedykuję ten oto piękny portret. mimo iż urodziłam się przy ulicy Przodowników Pracy, nie jestem ani wyznawczynią, ani też fanką pracoholizmu, co więcej, należę raczej do grupy czcicieli "dolce far niente" i z łezką w oku wspominam przeuroczy okres bezpracy (bezpraca to, jak mniemam, ładniejsze określenie bezrobocia), który w moim przypadku, bardzo niedawno przeminął. obecnie wielce przeżywam ten przewrót w moim życiu, po nocach śni  mi się wygrana w loterii, albo że budzik nastawiony na siódmą rano to nieprawda, to sen! i tak, pobzykując sobie pod nosem raz żałośnie, raz radośnie, wysyłam Wam wielkie uściski. bzzzzz

2 komentarze:

Obserwatorzy