poniedziałek, 19 września 2011


całkiem niedawno siedząc na schodku przed lokalem, łypiąc okiem to tu to tam, ujrzałam Leszka. człapał spokojnie, z łapy na łapę, nikomu nie wadząc, niuchając gdzieniegdzie, powoli wędrował przed siebie. emanował doświadczeniem życiowym, pogodą ducha i niechęcią do szczotkowania. pomyślałam sobie, że taki właśnie powinien być rasowy łazęga - idzie przed siebie, z prędkością, na którą pozwalają mu lata i która jemu sprawia przyjemność. robi przystanki krótsze lub dłuższe w zależności od życzeń, oswaja świat w swoim tempie. patrzy, zagapia się i stara się bezinwazyjnie poznać to co go ciekawi. niemniej jednak zostawia po sobie ślad - Leszek na przykład tuż koło mnie na murku. z pozdrowieniem dla wszystkich wagabundów dużych i małych, mniej lub bardziej włochatych, bą nui!

1 komentarz:

  1. dobre, szczególnie ujał mnie fragment o niechęci do szczotkowania:) Marzen

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy